20-letni Kamil Janko z Tychów skradł show na bieruńskim festiwalu i wywiózł Grand Prix. Jego film „Cofnąć czas na Karskiego” oczarował wymagające jury i pokonał 35 innych prac w konkursie głównym.

Zła wiadomość? Trwający od 29 września do 1 października XIII Międzynarodowy Festiwal Filmów Amatorskich im. Leona Wojtali w Bieruniu jest już historią. - Ludzie w Bieruniu mają rozmach. Wizyta w kopalni, posiłki, transport, hotel, spotkani z jury, czerwony dywan i koncert… Fajnie było ­– podsumowuje Tomasz Banaszczyk z Warszawy, autor wyróżnionego filmu „Idealny plan”.

Bieruński festiwal ma stałe miejsce na mapie amatorskiego filmu w Polsce. Po raz pierwszy odbył się w 1993 roku w budynku ZDK Karlik i od początku jest związany z kopalnią i kulturą przyzakładowych zespołów filmowych. Dzisiaj do tej tradycji nawiązują uświetniający otwarcie występ górniczej orkiestry dętej i zjazd do KWK Piast, jednak impreza odbywa się w starobieruńskim DK Gama.

- Muszę powiedzieć, że oglądałem wiele filmów postapokaliptycznych i to, co na dole, to jest totalna postapokalipsa. Jakieś dziwne rury… Nie wiem, do czego to wszystko służyło, ale mam wrażenie, że chodzi o wydobycie węgla – skomentował Konrad Domaszewski, odtwórca tytułowej roli w nagrodzonym przez Federację Niezależnych Twórców Filmowych filmie „Brudny Henryk”.

Wizyta w kopalni rozwiała wiele wątpliwości i tradycyjnie już była jednym z najważniejszych punktów festiwalu. – Na nasz festiwal przybywają filmowcy z całego kraju. Zależy nam, żeby im pokazać, jak naprawdę wygląda praca górnika i że jest niewynagrodzona. Oni potem wracają do swoich rodzin, miast i opowiadają, jak to wygląda naprawdę, że górnicy to nie są darmozjady – mówi dyrektor festiwalu Wojciech Wikarek.

Główna nagroda Grand Prix trafiła do Kamila Janko, autora filmu o Janie Karskim. – Nie skupiamy się na jego biografii, ale pokazujemy wpływ na czasy dzisiejsze. Obserwujemy młodego Karola, ucznia liceum, który obraca się w nie za dobrym towarzystwie. Pokazujemy, jak historia emisariusza wpływa na jego życie – opowiada laureat.

Tyszanin mimo młodego wieku ma się czym pochwalić. – Co prawda jestem studentem politechniki, ale gdzieś tam w głowie mam, żeby spróbować też na filmówce. Mam również kanał na YouTube, gdzie publikuję animacje poklatkowe, ma osiem milionów wyświetleń – cieszy się. Janko był też odpowiedzialny za produkcję swojego filmu, który pochłonął 30 tysięcy złotych.

W tym roku organizatorzy przygotowali po raz pierwszy konkurs młodzieżowy. Do konkursu zostało zakwalifikowanych 5 takich filmów, za najlepszym został uznany  „Mój wymarzony dzień” Natalii Czarnynogi. Film przedstawia dzień z życia bierunianki, odznacza się prostotą i ładnymi zdjęciami.

- Nie ma odbicia Polski, żyjemy w akwarium i podupadaliśmy na zdrowiu – humorystycznie skwitowała tegoroczne filmy przewodnicząca jury Lidia Duda, wybitna dokumentalistka. - Teraz każdy może zrobić film, zmieniło się też to, co się pokazuje. Wcześniej filmy odnosiły się do tych wszystkich problemów społecznych, teraz idzie to w drugą stronę. Robi się fabuły, więcej reżyseruje, dokumentu jest mniej. Trzeba przy tym przyznać, że poziom jest niezwykle wysoki – zgadza się Jerzy Łuczak z komisji konkursowej.

Na „uspołecznienie” filmu ma pomysł burmistrz Bierunia Krystian Grzesica. – Festiwal to stały punkt na mapie imprez w Bieruniu, odznacza się wysokim poziomem artystycznym i prestiżem. Ale mam wrażenie, że nie wykorzystujemy tych filmów w okresie międzyfestiwalowym. Powinniśmy organizować spotkania z twórcami, rozmawiać, te filmy powinny być inspiracją do dyskusji – powiedział nam. ■

 

 _www. MG_46841.jpg  _IMG_7986.jpg  _www. mpe2.jpg
     
 _www. mpe10.jpg  _www. mpe9.jpg  _www. Schowek01.jpg

 

Zdjęcia: Radofoto